Pomadki K'Lips od Lovely! Czy są tego warte? + swatche

Pomadki K'Lips od Lovely! Czy są tego warte? + swatche
Nie ma wątpliwości, że nowy produkt od Lovely zrobił ostatnio niezły szum na rynku kosmetycznym. Raz, że są to pomadki w formule teraz bardzo popularnej - płynna, matowa - czego chcieć więcej? Dwa, że są zrobione na wzór pomadek od Kylie Jenner. Zarzuca się producentom, że ta "inspiracja" jest zbyt duża. Uważam, że po części to prawda, można było to zrobić bardziej subtelnie, ale nie ma co nad tym ubolewać.

Chodzi o to, czy te pomadki są warte tego całego zamieszania, które dostały. Zacznijmy od porównania cenowego: pomadki od Kylie to w zaokrągleniu 120 zł, a od Lovely zaledwie 20 zł. Różnica znacząca i tutaj nie ma co narzekać.

Opakowanie.

Moim zdaniem jest ładne choć niektórzy uważają je za tandetne. No cóż, to zostawiam do oceny Wam. Na przodzie są usta w kolorze pomadki, na jednym z boków jest pani w tle również dopasowanym, a na drugim z boków jest rysunek tego, co powinno znajdować się w środku opakowania.

Wygląd i kolor.                                                                                                        
Moje odcienie są to "Milky Brown" i "Lovely Lips"
i umówmy się - zdjęcia nie oddają tego, jak piękne są te odcienie. Trzeba się nimi po prostu pomalować. Ciemny brąz i ciemny zgaszony róż. Nie ma co, świetnie trafili z kolorami, które są teraz w modzie i nawet pasują do pory roku. W środku tego opakowania pomadka i konturówka (oczywiście dopasowane kolorystycznie) umieszczone są w plastikowym "pudełku" tak, żeby swobodnie nie latały. Fajnie.



Jakość.                                                      1.Aplikacja - wygodny aplikator, nakłada się naprawdę bardzo dobrze. 2.Pigmentacja - ja muszę aż usuwać nadmiar pomadki, super. 3.Wygoda - miło nosi się na ustach, natomiast trochę je wysusza i to jedyna rzecz, jaką mam do zarzucenia, ale być może to tylko moje usta.  
LIFE HACK: Przed nałożeniem pomadki usta pomalować delikatnie wazeliną bądź jakimś bezbarwnym balsamem. Nie ma wtedy efektu suchości, ale również nie ma aż takiego matu. 


Pomadka zastyga na ustach tak, jak powinno być, ale na dłoni ma z tym większy problem. Ja jestem zadowolona z zakupu i na pewno będę często się nimi malować, a co więcej, poluję jeszcze na trzeci kolor "Pink Poison". To by było na tyle. Czy pomadki K'Lips od Lovely są warte zakupu? Tak, zwłaszcza przy takiej cenie. 


Do następnego.



Co chcesz robić w przyszłości? Ja już nie wiem, czego chcę.

Co chcesz robić w przyszłości? Ja już nie wiem, czego chcę.

Najbardziej na świecie nie lubię pytań dotyczących mojej przyszłość. "Co po szkole?" "Co byś chciała robić w przyszłości?" Składa się na to kilka czynników. Nie wiem, co chcę robić. Mam milion pomysłów na życie na minutę. Wyjadę, gap year. Nie, jednak nie - jak studia to tutaj.
Sama gubię się w swoich myślach, więc jak mam odpowiedź na takie pytanie komuś innemu? Najpierw, to ja muszę nad tym posiedzieć i pomyśleć. Unikam odpowiedzi, mruczę coś pod nosem. "A nie wiem" itp.

Nie cierpię na brak pomysłów - to na pewno. Problem polega na tym, że możliwości jest od groma i wiem, na którą się zdecydować. Jest tyle ciekawych rzeczy, które można zrobić ze swoim życiem, że tego życia nie starczy. I to mnie przeraża. Przerasta mnie to, jak życie jest krótkie, bo na tę chwilę jestem uwięziona w wiosce 40 km od porządnego miasta i czuję w kościach, jak bardzo podcina mi to nogi. Nie mam tylu możliwości, co ludzie mieszkający w miastach i aż mnie boli, kiedy widzę, że oni tego nie wykorzystują.

Śmieszne jest też dla mnie to, że człowiek w gównianym wieku, bo zaledwie mając 16 lat, musi zdecydować co mniej więcej chce robić w przyszłości, bo jak szkoła średnio to profilowana. Szkoda tylko, że mając 16 lat nic nie wie się o życiu i jego możliwościach. Z upływem czasu się dorasta i perspektywa spoglądania na niektóre rzeczy drastycznie się zmienia i jakiekolwiek "plany" mogą ulec totalnej dekonstrukcji, a człowiek się zastanawia, co wtedy myślał kiedy je budował.

Czego chcę najbardziej na świecie? Spokoju. Tak, to chyba dobre słowo. Spokój, mam na myśli - godne dorobki, zdrowie, pozwalanie sobie na różne przyjemności, bilansu życiowego, mieszkania w centrum wielkiego miasta, które jest spełnieniem moich najskrytszych marzeń. Chcę czytać książki w uroczych kawiarniach, studiować za granicą i poszukiwać nowych znajomości. Podróżować i poznawać świat od innej strony. Jednocześnie chcę chodzić na szalone imprezy, koncerty rockowe i robić głupie rzeczy, o których rodzice nie muszą wiedzieć. Ale chcę też prawdziwej przyjaźni, grupki zawsze trzymających się razem dziewczyn, z którymi można o wszystkim pogadać. Mam fajne koleżanki, ale ostatnio zdałam sobie sprawę, że tak naprawdę nie mam osoby, której mogłabym powiedzieć wszystko. Nie mam, a bardzo chciałabym mieć.

Widzicie, moje pragnienia są pełne kontrastów, a plany na przyszłość, na dobrą sprawę, nie istnieją. Jedyny cel, jaki sobie obrałam to zdać maturę najlepiej jak umiem, a potem.. A potem to życie pokaże, bo jeszcze wiele może się zmienić.

Wiem, że nie jestem sama jeśli chodzi o zagmatwanie w głowie. Jestem świadoma tego, jak wiele osób ma taki sam problem jak ja i wiem, jaką czują presję z związku z tym, że MUSZĄ już TERAZ wiedzieć, co będą robić kiedyś tam. Bo społeczeństwo tak zakłada. Z tym, że sytuacja na świecie zmienia się z dnia na dzień i nie wiadomo, co będzie jutro, ale my musimy wiedzieć już dzisiaj, co będziemy robić za 5 lat.

Wolne żarty.


Copyright © 2016 Two Faced - Blog lifestylowy. , Blogger