17 pomysłów na prezenty świąteczne ♥

17 pomysłów na prezenty świąteczne ♥



Chyba wolę dawać niż dostawać. Jednak obie te rzeczy w jakiś sposób mnie stresują. Pierwsza sprawia, że czuję niepewność, czy mój podarunek spodoba się danej osobie, a druga, czy moja reakcja zadowoli drugą osobę. W każdym razie, obdarowywanie siebie prezentami jest mega urocze, a czego chcieć więcej w życiu?!? Przygotowałam dla Was kilka pomysłów na udane, mam nadzieję, świąteczne prezenty.

Ale za nim zaczniemy. Chciałabym, żebyście poznali jedną, złotą zasadę, która gwarantuje udany prezent. Chcecie wiedzieć? Proszę bardzo: słuchajcie. Brzmi śmiesznie, ale dzięki umiejętności słuchania, będziesz wiedział, czym dana osoba się interesuje, czym się jara. Połowa drogi do sukcesu, teraz tylko wyciągnąć wnioski.

DIY

Najlepsze prezenty, to takie od serca, przynajmniej dla mnie. Dlatego właśnie rzeczy robione przez Was samych jeszcze bardziej uszczęśliwią wybrańca.

1. Peeling do ciała.
2. Balsamy do ust. 

Tutaj odsyłam Was tutaj i tutaj.

3. Szalik, komin na drutach. 

Przeurocze.

4. Album z Waszymi wspólnymi zdjęciami. 

Jest to świetny pomysł na prezent dla osób, które mają już wszystko albo dla Waszych przyjaciół lub drugich połówek.

Hobby

1. Książka.

To proste, jeśli ktoś lubi czytać należy dowiedzieć się tylko, jaki rodzaj literatury najbardziej go interesuje. A może ktoś kocha kosmetyki - książka o makijażu? Ktoś uwielbia piec - odjazdowa książka kulinarna.

2. Płyta.

Kogo lubi słuchać bliska Ci osoba?

3. Bilety na koncerty/festiwale. 

Tutaj trochę drożej, ale jeśli ktoś ma taką możliwość, fajnie byłoby sprawić komuś prezent w takiej formie.

4. Przejażdżka drogim samochodem. 
5. Karnet na siłownię/klubu fitness/kursy.
6. Wizyta w studio tatuażu. 

Inne

1. Portfel
2. Karta podarunkowa do wybranego sklepu
3. Pomadki Golden Rose 
(90% szans, że prezent spodoba się każdej dziewczynie)
4. Zestaw do hybryd. 
5. Krawat
6. Zegarek
7. Kalendarz (nie ścienny)  


Mam nadzieję, że chociaż trochę rozjaśniłam Wam temat i być może już wiecie, co kupić komuś pod choinkę. Tylko proszę, nie kupujcie perfum, bo to cholernie trudne. A, no i pamiętajcie, że najlepsze prezenty to takie, kiedy widać, że poświęciło się na nie trochę czasu. 



Pomadki K'Lips od Lovely! Czy są tego warte? + swatche

Pomadki K'Lips od Lovely! Czy są tego warte? + swatche
Nie ma wątpliwości, że nowy produkt od Lovely zrobił ostatnio niezły szum na rynku kosmetycznym. Raz, że są to pomadki w formule teraz bardzo popularnej - płynna, matowa - czego chcieć więcej? Dwa, że są zrobione na wzór pomadek od Kylie Jenner. Zarzuca się producentom, że ta "inspiracja" jest zbyt duża. Uważam, że po części to prawda, można było to zrobić bardziej subtelnie, ale nie ma co nad tym ubolewać.

Chodzi o to, czy te pomadki są warte tego całego zamieszania, które dostały. Zacznijmy od porównania cenowego: pomadki od Kylie to w zaokrągleniu 120 zł, a od Lovely zaledwie 20 zł. Różnica znacząca i tutaj nie ma co narzekać.

Opakowanie.

Moim zdaniem jest ładne choć niektórzy uważają je za tandetne. No cóż, to zostawiam do oceny Wam. Na przodzie są usta w kolorze pomadki, na jednym z boków jest pani w tle również dopasowanym, a na drugim z boków jest rysunek tego, co powinno znajdować się w środku opakowania.

Wygląd i kolor.                                                                                                        
Moje odcienie są to "Milky Brown" i "Lovely Lips"
i umówmy się - zdjęcia nie oddają tego, jak piękne są te odcienie. Trzeba się nimi po prostu pomalować. Ciemny brąz i ciemny zgaszony róż. Nie ma co, świetnie trafili z kolorami, które są teraz w modzie i nawet pasują do pory roku. W środku tego opakowania pomadka i konturówka (oczywiście dopasowane kolorystycznie) umieszczone są w plastikowym "pudełku" tak, żeby swobodnie nie latały. Fajnie.



Jakość.                                                      1.Aplikacja - wygodny aplikator, nakłada się naprawdę bardzo dobrze. 2.Pigmentacja - ja muszę aż usuwać nadmiar pomadki, super. 3.Wygoda - miło nosi się na ustach, natomiast trochę je wysusza i to jedyna rzecz, jaką mam do zarzucenia, ale być może to tylko moje usta.  
LIFE HACK: Przed nałożeniem pomadki usta pomalować delikatnie wazeliną bądź jakimś bezbarwnym balsamem. Nie ma wtedy efektu suchości, ale również nie ma aż takiego matu. 


Pomadka zastyga na ustach tak, jak powinno być, ale na dłoni ma z tym większy problem. Ja jestem zadowolona z zakupu i na pewno będę często się nimi malować, a co więcej, poluję jeszcze na trzeci kolor "Pink Poison". To by było na tyle. Czy pomadki K'Lips od Lovely są warte zakupu? Tak, zwłaszcza przy takiej cenie. 


Do następnego.



Co chcesz robić w przyszłości? Ja już nie wiem, czego chcę.

Co chcesz robić w przyszłości? Ja już nie wiem, czego chcę.

Najbardziej na świecie nie lubię pytań dotyczących mojej przyszłość. "Co po szkole?" "Co byś chciała robić w przyszłości?" Składa się na to kilka czynników. Nie wiem, co chcę robić. Mam milion pomysłów na życie na minutę. Wyjadę, gap year. Nie, jednak nie - jak studia to tutaj.
Sama gubię się w swoich myślach, więc jak mam odpowiedź na takie pytanie komuś innemu? Najpierw, to ja muszę nad tym posiedzieć i pomyśleć. Unikam odpowiedzi, mruczę coś pod nosem. "A nie wiem" itp.

Nie cierpię na brak pomysłów - to na pewno. Problem polega na tym, że możliwości jest od groma i wiem, na którą się zdecydować. Jest tyle ciekawych rzeczy, które można zrobić ze swoim życiem, że tego życia nie starczy. I to mnie przeraża. Przerasta mnie to, jak życie jest krótkie, bo na tę chwilę jestem uwięziona w wiosce 40 km od porządnego miasta i czuję w kościach, jak bardzo podcina mi to nogi. Nie mam tylu możliwości, co ludzie mieszkający w miastach i aż mnie boli, kiedy widzę, że oni tego nie wykorzystują.

Śmieszne jest też dla mnie to, że człowiek w gównianym wieku, bo zaledwie mając 16 lat, musi zdecydować co mniej więcej chce robić w przyszłości, bo jak szkoła średnio to profilowana. Szkoda tylko, że mając 16 lat nic nie wie się o życiu i jego możliwościach. Z upływem czasu się dorasta i perspektywa spoglądania na niektóre rzeczy drastycznie się zmienia i jakiekolwiek "plany" mogą ulec totalnej dekonstrukcji, a człowiek się zastanawia, co wtedy myślał kiedy je budował.

Czego chcę najbardziej na świecie? Spokoju. Tak, to chyba dobre słowo. Spokój, mam na myśli - godne dorobki, zdrowie, pozwalanie sobie na różne przyjemności, bilansu życiowego, mieszkania w centrum wielkiego miasta, które jest spełnieniem moich najskrytszych marzeń. Chcę czytać książki w uroczych kawiarniach, studiować za granicą i poszukiwać nowych znajomości. Podróżować i poznawać świat od innej strony. Jednocześnie chcę chodzić na szalone imprezy, koncerty rockowe i robić głupie rzeczy, o których rodzice nie muszą wiedzieć. Ale chcę też prawdziwej przyjaźni, grupki zawsze trzymających się razem dziewczyn, z którymi można o wszystkim pogadać. Mam fajne koleżanki, ale ostatnio zdałam sobie sprawę, że tak naprawdę nie mam osoby, której mogłabym powiedzieć wszystko. Nie mam, a bardzo chciałabym mieć.

Widzicie, moje pragnienia są pełne kontrastów, a plany na przyszłość, na dobrą sprawę, nie istnieją. Jedyny cel, jaki sobie obrałam to zdać maturę najlepiej jak umiem, a potem.. A potem to życie pokaże, bo jeszcze wiele może się zmienić.

Wiem, że nie jestem sama jeśli chodzi o zagmatwanie w głowie. Jestem świadoma tego, jak wiele osób ma taki sam problem jak ja i wiem, jaką czują presję z związku z tym, że MUSZĄ już TERAZ wiedzieć, co będą robić kiedyś tam. Bo społeczeństwo tak zakłada. Z tym, że sytuacja na świecie zmienia się z dnia na dzień i nie wiadomo, co będzie jutro, ale my musimy wiedzieć już dzisiaj, co będziemy robić za 5 lat.

Wolne żarty.


Za co kochamy jesień? I trochę o celebrowaniu.

Za co kochamy jesień? I trochę o celebrowaniu.


Z biegiem czasu zaczęłam doceniać rzeczy, na które wcześniej nie zwracałam najmniejszej uwagi. Chyba tylko za czasów kiedy byłam dzieckiem, cieszyło mnie szuranie butami po liściach opadniętych z drzew. To wszystko do mnie wraca, a tak przynajmniej mi się wydaje. Niesamowicie przyjemne stało się dla mnie chodzenie, kiedy nie jest za zimno ani za ciepło, a prawie idealnie. Moja nauczycielka języka polskiego powiedziała, że lubi chodzić na pieszo do pracy, bo ona lubi sobie patrzeć. Tak po prostu. Na przyrodę i to, co dzieje się wokół niej. Celebruje każdą chwilę i cieszy się każdą ładnie wyglądającą rzeczą. Chciałabym się tego od niej nauczyć i patrzeć na ten zabiegany świat inaczej, trochę bardziej dotkliwie. Jestem w trakcie tego i dotychczas spostrzegłam, jak fajną porą roku jest jesień. Tak bardzo, jak kiedyś jej nie lubiłam, teraz ją uwielbiam.

Oczywiście, żadna z pór roku nie równa się z "zaawansowaną wiosną" - tak sobie nazwałam ten okres - ale jesień też ujdzie. W sensie, są dni kiedy nie ma tego przyjemnego słoneczka i jedyne, co chcesz robić to leżeć w łóżku, bo przesilenie jesienne Cię przerosło, ale są też dobre dni. Ostatnio taki był - słoneczko, chłodny wiaterek i liście masowo spadające z drzew - piękny widok, tylko trzeba się wczuć. Ta notka niesie za sobą pewien cel - ćwiczę docenianie rzeczy wokół mnie, które wydają się być nieistotne, ale po głębszym wpatrzeniu się w nie, mogą poprawić humor i tak dalej. A więc, za co kochamy jesień?

1. Już wcześniej napisałam, ale aż muszę się powtórzyć. Za tę pogodę, która czasami jest naprawdę jest urocza i akuratna. Co prawda, często daje w kość, ale trzymajmy się zdania, że to pogoda nigdy nie jest zła, ale to ludzie ubierają się nieodpowiednio. Zaczyna się listopad, teraz raczej już będzie coraz zimniej, ale na październik tego roku, nie było co narzekać!

2. Oczywistą oczywistością, której nie mogło tu zabraknąć są swetry! Teraz nikt nie może się czepiać, że nosisz worki. Jest cieplutki, a przy odrobinie szczęścia nie będzie widać tych fałdek. Poza tym, są wygodne i ładne. Nośmy swetry.

3. Zazwyczaj na jesień zaczynają się nowe sezony seriali, a przecież kochamy seriale! Jakie Wy oglądacie?

4. Ten punkt jest trochę ogólnikowy. Pasuje do każdej pory roku, bo przecież gorącą czekoladę, kawę i herbatę można pić zawsze. Ale nie wiem, jak wy, ale ja doceniam to bardziej w dni, w które te napoje mogą mnie ocieplić, a przy okazji mogę zawinąć się w koc i oglądać głupie programy w tv albo pisać notkę albo się uczyć. O wiele przyjemniej.

5. Jesień ma swój klimat i niektóre rzeczy idealnie się w niego wpasowują. Mówię tutaj o albumach muzycznych i mam tutaj dla Was małą perełkę, do której wracam każdej jesieni i wręcz się uzależniam -  co roku od nowa. "RED" - Taylor Swift. Mówię poważnie, spodoba Wam się.

6. Nie wiem, jak Wy, ale ja o wiele więcej czytam w jesień. I oglądam więcej filmów i ogólnie bardziej zapoznaję się z kulturą, co wychodzi zawsze na plus.

7. Prawie zapomniałabym - kolory! Umówmy się, jesień ma zarezerwowane kolory, które można nosić na paznokciach, ustach etc. Ale nie tylko o takich kolorach mowa -  na dworze aż się od nich roi - jest pięknie (jeszcze).

Jesień ma swoje wady, czasami jest zbyt depresyjna i człowiekowi się nic nie chce, ale tutaj nie ma miejsca na narzekanie, więc jak widzicie ma też pełno zalet. Ba, nawet nie chcę wiedzieć, ile ich pominęłam. Za co Wy uwielbiacie jesień?


Do następnego!

Pyszne muffinki marchewkowe - przepis.

Pyszne muffinki marchewkowe - przepis.

Rzadko piekę, ale jak już piekę to trzeba tę chwilę uwiecznić - zrobić zdjęcie, pokazać wszystkim i czekać aż powiedzą "ale dobre". Moje muffinki bardzo mi posmakowały, więc postanowiłam, że podzielę się przepisem na moim blogu. 

Nie wiem, czy można je zaliczyć do kategorii "zdrowe", ponieważ znajduje się tam cukier, biała mąka, ale z drugiej strony jest tam marchewka i owoce. Sami zadecydujecie. 

Potrzebne składniki:
  • 2 szklanki mąki 
  • pół szklanki cukru
  • 3 jajka
  • 1 szklanka oleju słonecznikowego
  • 2 łyżki sody (ja daję proszku do pieczenia)
  • 2 łyżki cynamonu 
  • 1 cukier waniliowy (tak, cały)
Wymieszać, a dopiero potem dodać też już wymieszane w drugiej misce:
  • 2 szklanki marchewki startej na grubych oczkach (ja dałam dużo mniej, zabrakło mi, ale to nic)
  • 1 rozgnieciony widelcem banan 
  • 1 jabłko starte na grubych oczkach
  • pół szklanki wiórek kokosowych
  • 3/4 szklanki gorzkiej czekolady rozdrobnionej na małe kostki (po prostu jedna tabliczka czekolady)
Oczywiście czekolady można dodać w takiej ilości, jakiej chcecie. Możecie urozmaicić swoje babeczki orzechami. Ja tego nie zrobiłam, bo nie lubię orzechów. 

Piekarnik nagrzewamy na 175 stopni i każdą turę (u mnie 12 muffinek) pieczemy po 20-25 minut. Ja nie miałam dużych foremek, więc zrobiłam w takich typowo babeczkowych - małych. 

Gwarantuję niebo w gębie i życzę smacznego!

Do następnego!

Makijaż dla chłopaka do szkoły.

Makijaż dla chłopaka do szkoły.


Wiem, że jestem w tyle i ogólnie temat się przeterminował, ale bardzo długo zwlekałam z napisaniem tego posta, ale w końcu postanowiłam. Wypowiem się trochę na ten temat, ponieważ czuję, że muszę. Dla nieobeznanych w temacie - jakiś miesiąc temu Jakub Król wrzucił na YouTuba filmik, w którym pokazuje, jak chłopak może się pomalować do szkoły. I ogólnie chciałabym poruszyć tutaj kilka kwestii: o samym Kubie i jego filmie, o komentarzach i o filmach, które powstały na ten temat.

Kuba ogólnie wydaje się być naprawdę przesympatycznym chłopakiem, czasami nawet śmieję się do monitora, jak rzuci żartem. Lubię go, w sensie, jako twórcę. Jest też bardzo utalentowany. Czy ktoś widział jego charakteryzacje i makijaż na halloween?!? Zobaczyłam filmik w proponowanych, obejrzałam i nie wywarł on na mnie negatywnych emocji, a właściwie to nawet dałam łapkę w górę. Założę się, że dużo chłopaków pisało do niego o taki filmik. Jak mają się pomalować, żeby zakryć pryszcze itd. Kuba z pewnością nagrał ten filmik ze świadomością, że są ludzie, którzy go potrzebują. Że są w Polsce faceci, którzy chcą sobie nałożyć podkład czy korektor na twarz, więc logicznie do tego podchodząc, filmik ma sens. Czy nie? Nie byłam świadoma tego, że filmik może wywrzeć na kimś tak skrajne emocje, dopóki nie zobaczyłam komentarzy.

Dramat. Poziom komentarzy nie jest nawet niski, to jest dno. Jeśli chcecie sprawdzić, jaka jest polska mentalność w stosunku do rzeczy innych i powszechnie jeszcze obcych w naszym kraju, zajrzyjcie do komentarzy. Tam znajdziecie wszystko. "Zabij się pedale" "Gdybym cię spotkał na mieście, to bym cię za*ierdolił pedale" "Do gazu z nim" - serio?! Dawno nie widziałam takiego chamstwa i nienawiści, jak tam. Co tu więcej mówić, w tym przypadku hejterzy przekroczyli wszelkie granice. Z resztą, zobaczcie sami.

A co do filmików, które skomentowały filmik Jakuba. W pamięci został mi jeden filmik, możliwe, że niektórzy z Was go widzieli, filmik Serafina. Dawno nie słyszałam większej hipokryzji. Serafin już na początku filmu mówi, że jest tolerancyjny. Nic bardziej mylnego, bo zaraz po tym mówi coś w stylu "dopóki nie wejdzie mi w drogę" - co to w ogóle znaczy? Mówi tam również o tym, że facet powinien być męski, że jak będzie trzeba to kto wkręci żarówkę. Wow, co za ograniczenie. Każdy może wkręcić żarówkę, nie potrzeba do tego męskiego faceta. Pójdę o krok dalej - kobieta też może to zrobić. No ale dobra, zostawmy te żarówki. Wyraża się w sposób żenujący, mały zasób słownictwa krzywdzi moje uszy.
Poziom tego filmiku nie jest górnolotny, a raczej jest gównolotny. Podobnie jak komentarze, inteligencją nie grzeszy. Powstało też już sporo filmów, w których ludzie "gaszą" Serafina albo po prostu bronią Kuby. I dobrze, przynajmniej odzyskuje się trochę wiary w ludzi.

Żeby było jasne - nie jestem jakąś ogromną fanką makijażu u chłopców, ale nie wyrządza mi to żadnej krzywdy, więc się tym nie przejmuję. Nie to co niektórzy - jakby Kuba im rodziców pozabijał.

Natomiast Kuba odpowiedział na to filmikiem i w przeciwieństwie do Serafina wypowiedział się z szacunkiem i jeszcze życzył mu wszystkiego dobrego. To chyba o czymś świadczy. Przesyłam Wam linki, żebyście sami mogli obejrzeć i wykreować swoją własną opinię. Wnioski? - Kuba nagrywa dalej zajebiste filmy, a cała ta drama podbiła mu statystyki.


Makijaż dla chłopaka do szkoły https://www.youtube.com/watch?v=eAFGoaE6-2w
Film Serafina https://www.youtube.com/watch?v=P8-raHp6ud0
Odpowiedź Kuby https://www.youtube.com/watch?v=re3WIEVOk3c
Do następnego!

10 kroków do pięknych włosów. Domowe sposoby + bonus dla naprawdę zangażowanych!

10 kroków do pięknych włosów. Domowe sposoby + bonus dla naprawdę zangażowanych!


Od zawsze byłam zdania, że włosy mogą całkowicie zmienić to, jak wyglądamy. Odpowiednio dobrana fryzura, a po prostu ładne, zdrowe i zadbane włosy to co innego. Dzisiaj zajmę się tym drugim i raz na zawsze rozprawię się z mitem, że trzeba poświęcić nie wiadomo ile czasu i sił, żeby włosy były ładne. Razem z koleżanką od mniej więcej miesiąca dbamy o włosy jak nigdy dotąd. I wiecie co Wam powiem? Efekty są już widoczne, w taki sposób, że są bardziej miękkie, lepsze w dotyku, nie płaczą się już tak bardzo, jak jeszcze niedawno i lepiej się same układają. To istotne, bo w dużej mierze rano tylko je rozczesuję i zostawiam. Chciałabym się z Wami podzielić zasadami, których zaczęłam przestrzegać. Mam nadzieję, że zmotywuje to kogoś do pracy nad swoimi włosami, bo uwierzcie mi wybrałam tylko te, które są łatwe, tanie i wygodne do zrobienia.


1. Ograniczenie ciepła do minimum.


Wiem, że pewnie brzmię jak ostatnia kretynka - bo przecież to tak oczywiste! Tak, ale zarazem bardzo istotne. Ile osób wie o tym, że ciepło wpływa źle na strukturę włosa, a ile coś w związku z tym robi? Ja nie miałam aż takiego problemu z tym punktem, ponieważ nigdy regularnie nie prostowałam włosów, bo są naturalnie proste i nawet nie wiecie, jak bardzo jestem za to wdzięczna. Wiem, że są osoby, które bez prostownicy się nie obejdą, więc proponuję coś mniej szkodliwego - suszarkę. Kiedy nawiniemy włosy na szczotkę i będziemy je suszyć to trochę się wyprostuję, a zarazem doda im to objętości.


2. Domowa maseczka.


Nie trzeba kupować specjalnych, chemicznych maseczek w drogeriach, żeby zadbać o włosy. Wystarczy taka z domowych produktów - łyżki miodu, jednego jajka i dwóch łyżek jogurtu naturalnego. To wcale nie jest marnowanie produktów! To inwestycja w piękne włosy! Wystarczy raz w tygodniu.


3. Pij pokrzywę.


Działa ona wzmacniająco na strukturę włosów (i paznokci i wspomaga odchudzanie). Co tu więcej mówić? Pijcie pokrzywę.


4. Weź to zwiąż.


Na noc. Nie śpijcie w rozpuszczonych włosach, włosy wtedy morderczo ocierają się o poduszkę i nie dość, że budzicie się z gniazdem na głowie, to jeszcze włosy na tym ucierpiały.


5. Nie rozczesuj ich zbyt często.


Moje włosy są plączące się, więc rozczesuję je zazwyczaj 3 razy w ciągu dnia - rano, około południa i wieczorem. I tak o raz za dużo!


6. Szampony dla dzieci.


Mój ulubiony punkt! Szampony dla dzieci nie mają w sobie tyle chemii, dlatego to je wybierajmy! Mój ulubieniec to Pinio z biedry, a zapach to "bajeczna czekolada". Polecam każdemu!

7. Spłukiwanie.

Wracając na chwilę do mycia włosów - spłukujcie szampon zimną wodą. Nie jest to przyjemne uczucie, ale skoro korzystnie wpływa na nasze włosy, trzeba się przemęczyć. Jeśli ktoś jest bardzo odporny - to chociaż letnią wodą.

8. Olejowanie.

Mój ulubiony olej to olej kokosowy, który ma wiele, wiele zastosowań! Możecie olejować same końcówki, całe włosy wraz ze skórą głowy, albo od połowy włosów - jak chcecie. Nie da się zaprzeczyć, że olejowanie to jeden z najlepszych patentów na piękne włosy. Warto wydać te kilka złotych w miesiącu. Przyznaję, że czasami zapominam i dlatego nie wychodzi to u mnie regularnie.

9. Podcinaj końcówki.

Co za paradoks. Podcinasz włosy, a one szybciej rosną. Co? Tak to możliwe! Podcinaj włosy raz na... nie wiem 3/4 miesiące? Myślę, że tak będzie dobrze.

10. Odpowiednia dieta.

Wiadomo, ze odpowiednia dieta sprawdza się we wszystkim. Jest się zdrowszym, dłużej młodym. Tak też jest w przypadku włosów. Więcej warzyw i owoców, mniej kebsów i słodyczy!


11. Bonus dla naprawdę zainteresowanych - picie drożdży. Polega on na codziennym piciu 1/4 opakowania drożdży zalanych wrzątkiem (po wystygnięciu je pijemy). Poprawiają stan włosów (szybciej rosną etc), skóry, a nawet paznokcie. Ja piję od 6 października. Zobaczymy, jakie będą efekty!


Podzielcie się proszę swoimi sposobami na zdrowe i ładne włosy, chętnie z nich korzystam no i do następnego!

Jak NAuczyć się słówek z angielskiego?

Jak NAuczyć się słówek z angielskiego?
 

Pewnie wiele razy, słyszałeś od nauczycieli tekst, że możesz umieć gramatykę do perfekcji, ale z małym zasobem słownictwa daleko nie zajdziesz. Czy tego chcemy czy nie - jest to prawda. Możesz wiedzieć, w jaki sposób zbudować zdanie, ale co z tego, skoro nie wiesz, jakich słów użyć? Znam wiele takich osób, które ogarniają czasy w miarę, ale dużo słówek muszą szukać po słownikach, co zajmuje dużo czasu. Warto uczyć się słówek przez wspomniany wyżej powód to raz, a dwa wyobraź sobie, ze nagle musisz porozumieć się z kimś po angielsku, a Ty nie wiesz co powiedzieć, więc pokazujesz rękoma to, co masz na myśli, ale nijak Ci to wychodzi. Słabo, co nie? Kiedyś szukałam dla siebie idealnej metody, które pomoże mi przyswoić więcej słówek niż umiem, tak, żeby ich potem nie zapomnieć. I znalazłam, nawet kilka. Dlatego chciałabym się nimi z Tobą podzielić.

___________________________________________________________________________________

1. Regularność. 
_______________________________________________________


Jeśli jesteś w szkole - masz podręcznik. W każdym podręczniku do każdego działu przypisany jest słowniczek. Ucz się tego słowniczka, ale nie raz i koniec. Tylko sobie powtarzaj co kilka dni. Gwarantuję, że to działa. A, no i nie ucz się wszystkich od razu, ale o tym zaraz. Zarówno uczniowie, jak i osoby starsze - możecie kupić słownik i robić z nim to samo. Hardcore, ale kto nie ryzykuje, szampana nie pije.

___________________________________________________________________________________

2. Podział. 
___________________________________________________________________________________

Tak jak mówię -  nie idźcie od razu na całość i podzielcie sobie to na części. Np. masz do nauczenia się 200 słówek. Podziel je na cztery części i ucz się ich po kolei. Kiedy będziesz już pewien, że umiesz - przejdź dalej, ale te poprzednie powtarzaj raz na jakiś czas.

Inne:

1. Jeśli jesteś dobry z angielskiego - oglądaj seriale z napisami lub bez. Nawet jeśli nie zrozumiesz wszystkiego - to, co się dzieje wywnioskujesz z kontekstu, a nieznane słówka zapisuj i tłumacz.

2. Fiszki. Piszesz słówko po polsku, a z drugiej strony jego tłumaczenie na język angielski

3. Do nieznanych Ci po angielsku przedmiotów w domu przyklejaj kolorowe karteczki z tłumaczeniem.

4. Dla zaawansowanych - czytajcie książki po angielsku.

Pamiętaj, że najważniejsza jest systematyczność. Bez niej ani rusz, ale uwierz mi, że naprawdę warto.


Dosyć tego! Przechodzę na dietę.

Piszę to tutaj, bo będzie to moją największą motywacją. Fakt, że otwarcie piszę to tutaj, za każdym razem kiedy będę miała ochotę to rzucić, przypomnę sobie, że kilka osób przeczytało to, a ja nie dam rady. I nawet jeśli, nikt nie będzie śledzić moich postępów to i tak będzie to dla mnie kopniakiem w tyłek.

Mam już dosyć tego, że codziennie powtarzam sobie "od jutra", w każdy wtorek "od poniedziałku", a w środku miesiąca "od pierwszego". Poczucie wiecznej porażki i już niemożliwych do zliczenia prób odchudzania męczy mnie bardziej niż sam ten proces.

Koniec tego pierdolenia.

Wprowadziłam kilka zdrowych nawyków, o których pisałam dwa posty wcześniej, ale co z tego skoro efektów brak ze względu na zbyt częste "cheat days" albo opierdzielanie się na kanapie. Nie czuję się dobrze we własnym ciele, co jest dla mnie bardzo dużą porażką. Mam nadzieję, że będziecie za mnie trzymać kciuki, może ktoś się dołączy. Nie oczekuję zbyt wiele, wystarczy trochę wsparcia.

Ten post nie miał być długi. Po prostu musiałam to gdzieś napisać, a ten blog okazał się dobrą opcja.

Do następnego!


Zaostrzenie prawa aborcyjnego. #CzarnyProtest

Zaostrzenie prawa aborcyjnego. #CzarnyProtest

Chcą karać kobiety, które poddały się aborcji. Kara może wynosić od 3 miesięcy do 5 lat więzienia.

Nie wiem nawet jak zacząć, bo to co wyprawia nasz rząd jest po prostu śmieszne. Niby żyjemy w XXI w., ale zachowujemy się jak w średniowieczu, gdzie kobieta nie miała prawie żadnych praw. Wygląda to tak, jakby nasi przedstawiciele kraju chętnie chcieliby wrócić do takiego porządku. Na ich niekorzyść, świat rusza do przodu.

Zakazanie aborcji niesie za sobą tyle skutków ubocznych, że to aż nie do pomyślenia. Jak ludzie mają chcieć zostać w swoim kraju i ułożyć sobie życie, skoro nie mogą o nim decydować? Zastanawiają się potem wielce, czemu to nasi obywatele uciekają z kraju! Przecież tu jest tak dobrze. Akurat! 


 Jako kobieta, będę mówić, że należy mi się szacunek i prawo wyboru i to ode mnie zależy, czy aborcja będzie miała miejsce czy nie. Każdy ma swoje sumienie i odpowiada za siebie samego i nie wyobrażam sobie iść do paki, bo np. jakiś Sebek napadł mnie w parku. To chore, bardzo, bardzo chore.

 Żeby było jasne, nie pałam miłością do aborcji i jeśli chodzi o wpadkę, bo się zapomniało, to jest to do przedyskutowania. Ale tak, jak mówię, każdy ma swoje sumienie i każda kobieta wybiera, co chce mieć w swoim ciele. Żeby chcieli zakazać takiej aborcji byłoby to do zniesienia chociaż i tak byłoby to głupie, ale żeby nakazywać rodzić za wszelką cenę? Zgwałcona 13 - latka ma urodzić dziecko, żeby było znienawidzone? Kiedy ciąża poważnie zagraża życiu matki lub jest prawie pewne, że dziecko urodzi się martwe? Po co nakładać ludziom tyle cierpienia.



Oczywiście na każdy przykład, jakiś mądrala znajdzie odpowiedź. Zgwałcona 13 - latka - mogła się tak nie ubierać! Mogła nie chodzić sama po ulicy! Gwałt to chyba temat na osobny post, więc nie będę się rozkręcać, ale wiedzcie, że takie argumenty sprawiają, że oczy bolą mnie od przewracania nimi. Ciąża zagrożona - ale może jednak się uda! Najlepsze i tak są argumenty o Bogu. Że On tak chciał, że tak miało być i w ogóle. Że te zlepki komórek czują wszystko. Fun fact: przez pierwsze kilka miesięcy nie czują. Że to usunięte "dziecko" mogło kiedyś wynaleźć lekarstwo na raka i takich jest o wiele, wiele więcej.

Kolejna sprawa, niestety, głównie o tym wszystkim decydują mężczyźni. Wychodzę z założenia, że to MOJE ciało i JA o nim decyduję. Oni nigdy nie będą na naszym miejscu. Ostatnio przeczytałam, że polityk był dumny z 12 - latki, która urodziła. "Każda kobieta powinna się tak zachować" Coooo? Bardzo chciałabym, żebyśmy nie cofali się o cholera wie ile lat do tyłu i stawali się państwem, w którym młodzież marzy o wyjeździe w pizdu. To bardzo smutne.

Wiem, że ten post nie jest jakiś wybitny, ale ja nie umiem dobrać w słowa tego co myślę na ten temat. Cholernie trudne jest przekazanie tego, co mam na myśli teraz, bo jestem zła. Bardzo. 

5 zdrowych nawyków, które trzeba wprowadzić w swoje życie - ja tak zrobiłam! #FitWrzesień

5 zdrowych nawyków, które trzeba wprowadzić w swoje życie - ja tak zrobiłam! #FitWrzesień


Od początku tego miesiąca prowadzę zdrowy tryb życia. Staram się najbardziej jak mogę trzymać moich postanowień, co idzie mi na razie bardzo dobrze. Założyłam sobie, że żeby osiągnąć mój główny cel muszę wprowadzić w życie kilka nawyków, które podtrzymają moją motywację i sprawią, że czuję się lepiej. Pomyślałam, że się nimi z Wami podzielę. Może kogoś tym zmotywuję do zmienienia swojego tryb życia na bardziej wartościowy i przyszłościowy (im zdrowszy tym dłuższy, co nie).


5 regularnych posiłków dziennie. 

Banalne, ale jak ważne i skuteczne. Nawet nie chodzi już o to, że ten kto chce, może zrzucić kilka kilo, ale o to, że człowiek czuje się po prostu lepiej. Moje samopoczucie po tygodniu zdrowego jedzenia, a tygodniu nieregularnych, niekoniecznie zdrowych, to niebo a ziemia. Wiem, że każdy tak ma, a ci, którzy mówią, że tak nie jest, kłamią. Bo zdrowe jedzenie wpływa na wiele innych spraw, np. sen.


 Ruch to zdrowie!

Nigdy jakoś nie lubiłam ćwiczyć i nie będę udawać, że teraz to kocham i w ogóle, że jest super i wspaniale. Nie. Ale jest lepiej. Ćwiczy mi się przyjemniej, bo w końcu znalazłam coś dla siebie, ale wciąż szukam. Chciałabym chodzić na basen, ale nie mam w pobliżu żadnego, a musiałabym dojeżdżać 40 km. Ćwiczę w domu i czasami biegam. Uczucie po skończonym treningu wynagradza każdą kroplę potu!


Sen, sen, sen.
Spanie 12 godzin jest tak samo niezdrowe jak spanie 5 godzin. Z jednej strony śpisz za długo i się przespałaś, a z drugiej niedobór snu itp. Nieciekawa sprawa, bo zdrowe 8 godzin snu cudownie wpływa na nasz humor rano, a jak mówią - jaki poranek, taki cały dzień.


Ograniczenie słodyczy do minimum. 

 Może by tak zrobić sobie jeden dzień w tygodniu, w którym możesz zjeść coś słodkiego. Coś, co zaspokoi Twoją potrzebę zjedzenia czegoś takiego. Osobiście, ja nie jem ich w ogóle, bo tak sobie postanowiłam i dalej się tego trzymam. Szczerze mówiąc po tylu dniach nawet mi się już ich nie chce jeść, co jest dziwne, bo uwielbiam słodycze tak ogólnie. Ale fakt, że ich już nie potrzebuję ułatwia mi sprawę i jest coraz łatwiej trzymać się zdrowych nawyków.


 Dużo, dużo wody!

Szklanka wody rano nie dość, że pobudza to jeszcze podkręca metabolizm. Do pracy lub szkoły bierz zawsze butelkę wody. Wypij szklankę 30 minut przed snem. Zaleca się pić 1,5l dziennie, ale ja tak nie umiem. No po prostu, nie potrafię wcisnąć w siebie tyle wody. Musiałabym się zmuszać, a tego nie chcę. 

6 oznak tego, że przegrywasz swoje życie.

6 oznak tego, że przegrywasz swoje życie.



Ile się mówi o tym, że trzeba korzystać z życia, bo mija jak jeden dzień. Nie oszukujmy się - czas zapieprza i nie ma na co czekać.Wielu ludzi, szczególnie młodych, jest nieświadomych tego, że to co robią w tym momencie wpływa na ich przyszłość i to, na co się zdecydują teraz ma większy wpływ niż sobie wyobrażają. Niedbałość o siebie i swoje życie może mieć złe skutki, a tego nie chcemy, prawda? Możliwe, że jesteś tutaj, dlatego że zainteresował Cię tytuł albo czujesz, że coś robisz źle. Bardzo bym nie chciała, żebyście przegrali swoje życie i te 6 oznak właśnie tego zjawiska piszę z nauki na błędach własnych jak i ludzi z mojego otoczenia.

___________________________________________________________________________________

Nie masz znajomych. 
___________________________________________________________________________________

A raczej nie chcesz ich mieć, dla jasności. Wiadomo, niektórzy po prostu nie lubią ludzi, ale nie wierzę, że istnieje ktoś, kto nie potrzebuje przyjaciela czy kolegi w ogóle. Możesz być aspołeczny, ale bez przesady. Jedna bliska, niespokrewniona z Tobą osoba to naprawdę cudowna sprawa, bo zawsze ma się z kimś pogadać.

Kiedyś miałam kolegę w klasie, który nie rozmawiał z nikim Nie był on obrażany ani nic z tych rzeczy. Po jakimś czasie okazało się, że wśród swoich znajomych, ze swojego miejsca zamieszkania, jest wygadany i wręcz "szalony". No cóż, można i tak. 
___________________________________________________________________________________

Ciągle siedzisz w domu. 
___________________________________________________________________________________

To jeden z tych punktów, który ja "stosowałam". Pamiętam jak jednego razu prawie całe wakacje przesiedziałam w domu. Jak?!? Warto wychodzić, nawet samemu. Zaczerpnąć świeżego powietrza i pozachwycać się przyrodą. Ja tak robię kiedy jest wiosna. Podziwiam.

___________________________________________________________________________________

Nie dbasz o swoje zdrowie. 
___________________________________________________________________________________

Dobra, to też jeden z tych punktów. Ale teraz już nie. Od jakiegoś czasu próbuję zrzucić kilka kilogramów i zaczęłam zdrowo jeść i uprawiać sport i powiem Wam, że warto. Ze zmian jakie zauważyłam zaledwie po paru dniach to to, że jestem o wiele szczęśliwsza, pełna życia i lepiej sypiam.

Zdrowia powinniśmy pilnować jak oka w głowie, żeby na starość nie zajmować miejsca w przechodni co dwa dni. Żeby nie zachorować na jakieś cholerstwo i żeby być sprawnym, i wieku 60 lat mieć energii jak 20-latek. Może u niektórych to geny, ale wierzę, że te starsze i zdrowe osoby zawdzięczają to właśnie temu, że dbali o siebie w młodości.

___________________________________________________________________________________

Masz gdzieś edukację.
___________________________________________________________________________________

Pewnie teraz przewrócisz oczami, ale niestety, szkoła jest ważna. Mimo tego, że dużo rzeczy, których uczysz się w szkole Ci się nie przydadzą to duża część jest istotna. Poza tym, systematyczna nauka ćwiczy mózg i jego elastyczność oraz sprawność. Ale uczyć nie trzeba się wcale tylko w szkole. Można to robić w każdym wieku, pamiętajmy o tym. Przecież można czytać książki, a to świetny sposób na rozwijanie swojej wyobraźni, pisowni, polszczyzny. Książki są super. Oglądaj edukacyjne programy, w telewizji takich pełno. O II wojnie światowej, o życiu w biednych krajach.

___________________________________________________________________________________

Jesteś totalnie niezorganizowany.
___________________________________________________________________________________

Nie masz pieniędzy przy sobie, Zawsze wydajesz wszystko, co zarobisz. Jak to dzisiaj sprawdzian? Boże, to na którą mam do tej roboty? O której moje dziecko kończy zajęcia? I nigdy nic nie wiesz. Jeśli jeszcze nie uzbroiłeś się w kalendarz to to zrób. I zapisuj to wszystko.

___________________________________________________________________________________

Nie dbasz o relacje z bliskimi. 
___________________________________________________________________________________

Spójrz na ludzi wokół. Na swoich rodziców lub znajomych. Czy oni są w szczęśliwym związku? Jeśli tak - to bardzo dobrze. Jeśli nie - to coś zrobili źle. Może popadli kiedyś w rutynę. Może są ze sobą z przyzwyczajenia. Bo ile procent małżeństw/związków jest naprawdę szczęśliwych? 50?
Przyjaciele też są ważni.


To jak? Przegrywasz życie? ;)

Jak wstawać wcześnie rano? Skuteczny poradnik.

Jak wstawać wcześnie rano? Skuteczny poradnik.

Witam Was w nowym roku szkolnym 2016/2017! Jak tam? Mam nadzieję, że plan zajęć Wam odpowiada, a osobom, które poszły do nowej szkoły, życzę szczęścia w nowej klasie! Pamiętajcie, żeby nie być gburami. A jeśli nie chodzisz już do szkoły, to życzę udanego miesiąca i mam nadzieję, że wypoczęłaś przez wakacje/urlop. 

Ze wstawaniem wcześnie rano od zawsze miałam problem. Szło mi to bardzo opornie i odbierało mi chęci do czegokolwiek. "Wcześnie rano" rozumiem jako 6:30, bo jakakolwiek wcześniejsza godzina jest, według mnie, nieludzka i nie wiem, jakbym poradziła sobie w takiej sytuacji. Jeśli Ty też masz taki sam problem, jaki ja miałam, to czytaj dalej, bo przygotowałam dla Ciebie dwa zupełnie inne sposoby na to, żeby wstać wcześnie rano i zachowywać się jak ogarnięty człowiek bez bólu psychicznego. Od razu ostrzegam, że są to sposoby, które sprawdzają się u mnie, więc u Ciebie nie muszą, ale spróbuj. 

___________________________________________________________________________________

  Metoda 3 budzików!
___________________________________________________________________________________


Proste i skuteczne. Ustawiasz 3 budziki, każdy pięć minut po poprzednim. Pierwszy budzik wyłączasz i nie zamykasz oczu! Spróbuj się rozbudzić, porozciągaj nogi, wyciągnij się na caaałą długość łóżka. Drugi budzik - siadasz i robisz dokładnie to samo. Rozciągnij ręce, co chcesz w sumie. Jeśli czujesz, że już jesteś sprawny, wstań i rób to, co robisz każdego poranka. A jeśli nie, siedź i czekaj na 3 budzik, bo wtedy musisz wstać. Nie masz wyboru. 


___________________________________________________________________________________

Za pomocą wyobraźni!
___________________________________________________________________________________

Poprzedniego wieczora kiedy już leżysz w łóżku, zamknij oczy i wyobraź sobie godzinę, o której chcesz wstać. Może to być 10 minut przed Twoim budzikiem. Prawdopodobieństwo, że właśnie o tej godzinie się obudzisz, jest wysokie. O wiele lepiej obudzić się samemu z siebie niż przez budzik, bo wtedy czujemy się wyspani, a nie zirytowani. 



Pamiętaj o tym, żeby...

  • nie spać więcej niż 8 godzin ani mniej niż 6.  
  • pół godziny przed snem wypić szklankę wody
  • uprawiać sport i zdrowo jeść kiedy tylko jest to możliwe, bo ma to dobry wpływ na sen i nasze samopoczucie


Osobiście, nie polecam sposobu wstawania od razu po zadzwonieniu budzika, ponieważ źle się wtedy czuję. Jestem ospała i nie mogę się ogarnąć, jak mumia. I nie wiem, kto to wymyślił, ale sposób zostawiania budzika na drugim końcu pokoju, to już w ogóle masakra! Kiedyś niechcący to zrobiłam i byłam tak zdenerwowana, że ooooch.


Mam nadzieję, że wypróbujecie te sposoby i będzie Wam się wstawało lepiej! 

Do następnego!

Poznaj pozytywne strony szkoły (tak, to możliwe).

Poznaj pozytywne strony szkoły (tak, to możliwe).

Wszędzie, ale to wszędzie zasypują mnie przygnębiające i smutne wpisy osób, które jutro zaczynają nowy rok szkolny. Żyję w przekonaniu, że jeśli od razu po przebudzeniu jesteś negatywnie nastawiona, to taki będzie Twój cały dzień. Negatywny. Wieczne ociąganie się, brak chęci do życia widoczny (a raczej niewidoczny) na kilometry. Takim osobom mówimy STOP. Czemu? Bo wieczne gbury zarażają swoim podejściem innych ludzi. Chcesz mieć 10 miesięcy, bo tyle trwa rok szkolny, zmarnowane na narzekanie i ubolewanie nad swoim losem? Jeśli tak, to możesz nie czytać dalej tego posta.

Nie lubię kiedy ktoś jest tak bardzo źle nastawiony i nie cieszy się z żadnego dnia, dlatego spisałam pozytywne strony chodzenia do szkoły i bardzo chciałabym podzielić się nimi z Tobą, żeby poprawić Ci humor. No to zaczynam.

1. Nowy start, nowe postanowienia. 

Dla mnie nowy rok szkoły równa się z czystą kartą. Tak jakby zaczynasz wszystko od nowa i to Ty decydujesz, co w tym roku chcesz zrobić. Marzyłeś o czerwonym pasku? Do dzieła.

2. Uporządkowany plan tygodnia, a więc łatwiej prowadzić zdrowy tryb życia. 

Szkoła zajmuje nam średnio 7 godzin dziennie, od 8 do 15. Żyjemy mniej chaotycznie, dzięki temu łatwiej Ci będzie zaplanować wszystko, co chcesz w danym dniu zrobisz. Iść na trening, obejrzeć serial.

3. Wstajemy wcześnie. 

Pewnie myślisz sobie: Co za wariatka. Kto lubi wcześnie wstawać? - Ja nie lubię, ale dzięki temu, że muszę, nie mam poczucia zmarnowanego dnia, tak jakbym wstała o 12.

4. Nowe znajomości. 

Szczególnie w pierwszych klasach. Pewnie Ci się wydaje, że wszyscy są źle wobec Ciebie nastawieni, ale to nieprawda. Oczywiście zdarzają się wyjątki, ale większość to osoby sympatyczne i otwarte, tak jak Ty! Bo taka jesteś, prawda?

5. Zdobywanie nowej wiedzy.

Pamiętaj, proszę, że szkoła jest po to, żeby nie być idiotą, więc korzystaj z tego. Wiadomo, że nie wszystko, czego będziesz się jeszcze uczyć, zainteresuje Cię, ale może warto przyłożyć się bardziej do materiału, który działa na Ciebie wręcz przeciwnie. Nawet jeśli uczysz się na odwal i tylko żeby zaliczyć, to zawsze coś tam z Tobą zostanie, a więc jesteś o krok dalej od bycia idiotą niż Ci, którzy totalnie olewają naukę.

6. Bliżej niż dalej. 

Jeśli nie przepadasz za szkołą i nawet ten post Ci nie pomoże, to pamiętaj, że jesteś o jedną klasę bliżej końca niż rok temu.

7. Wycieczki. 

Zapisuj się na wycieczki. Chociażby do kina. Zawsze będzie to miłe przeżycie i fajna odskocznia od szkolnej rutyny.

8. Konkursy.

Bierz udział w konkursach z dziedziny, w której jesteś świetny. Może wygrasz laptopa albo okażesz się geniuszem i nie będziesz musiał z tego przedmiotu pisać matury.

9. Kawa smakuje lepiej z rana. 

Co tu dużo mówić, szukaj przyjemności z rana. Lubisz się malować - traktuj to jak swoje 15 minut relaksu.

10. Dużo wspomnień. 

To, co się dzieje na przerwach nigdy nie powróci, dlatego przyglądaj się, wsłuchuj i korzystaj z tych przerw. Jeśli w klasie wydarzy się jakaś śmieszna sytuacja - śmiej się.

11. DUŻO ŁADNYCH RZECZY. 

Teraz już wiem, że nie tylko ja jestem uzależniona od otaczania się ładnymi rzeczami. (czyt. kolorowe pisaki, ozdabiane zeszyty i organizatory) Przecież to takie świetne!


Mam nadzieję, że tym postem poprawiłam Wam humor. No i że nie będziecie marudzić przez dziesięć miesięcy, dzień w dzień. Co jeszcze byście dopisali tutaj?

Do następnego!

Jak skutecznie uczyć się angielskiego? 11 sposobów!

Jak skutecznie uczyć się angielskiego? 11 sposobów!

Mówi się, że jeśli nie zna się angielskiego to szanse na znalezienie godziwej pracy są znikome i w sumie, coś w tym jest. W tych czasach umiejętność mówienia, chociażby na poziomie podstawowym,  po angielsku to rzecz wymagana na rynku pracy i jest to już raczej normalne. Problem pojawia się wtedy, kiedy nie potrafisz tego robić, prawda? Coś na zasadzie: chcę, ale nie mogę. Albo na odwrót. Bo nie ma czasu... Bo i tak się nie nauczę. Ludzie Drodzy, z takim podejściem niczego nigdy się nauczycie. Szczerze mówiąc, nie umiem perfekcyjnie angielskiego, nadal się uczę, ale nie da się ukryć, że jestem całkiem dobra, bo bardzo się do tego przykładam. Warto zaznaczyć, że prawie nic z tego, co umiem nie nauczyłam się w szkole. Bo wiecie, jak wygląda nauka angielskiego w szkole. Chciałabym się z Wami podzielić moimi sposobami na naukę angielskiego, bo uważam, że te porady są istotne.

Po pierwsze, najważniejsza jest systematyczność i różnorodność. Bez tego ani rusz, bo dopadnie Was rutyna i szybko stracicie motywację, a nie o to w tym chodzi, co nie? Jeśli macie problem ze systematycznością, chcąc nie chcąc, musicie ją wypracować.

___________________________________________________________________________________

Systematyczność.
___________________________________________________________________________________

Najlepiej, żeby Twoja dzienna dawka nauki angielskiego była krótka, ale intensywna. Rób sobie przerwy. Załóż sobie, że 5 dni w tygodniu przysiądziesz do biurka i poświęcisz na naukę 30 minut dziennie z krótką przerwą po 15 minutach. Dzięki temu Twój mózg odpocznie, a wiedza zostanie trwalej zakodowana. #potwierdzoneinfo

___________________________________________________________________________________

Różnorodność
_______________________________________________________

Różnorodność to świetna sprawa, naprawdę. Ciężko się wtedy zniechęcić, bo wiesz, że dzisiaj będziesz uczyła się inaczej niż wczoraj. Chodzi mi tutaj o cztery najważniejsze kwestie: mówienie, słuchanie, czytanie, pisanie. Ale to po kolei.

___________________________________________________________________________________

1. Mówienie. 
_______________________________________________________

Z tym zawsze jest największy problem. Nie mówimy, bo boimy się wytykania błędów, śmiechu ze strony rozmówcy itp. Ale wyobraź sobie taką sytuację: podchodzi do Ciebie obcokrajowiec i zaczyna, a przynajmniej stara się, mówić po polsku. I co? Zaczynasz się śmiać? Nie, bo to urocze, że ktoś próbuje nauczyć się naszego trudnego języka. Jak pokonać blokadę przed mówieniem?

Głośno i wyraźnie! 
 
Prosta sprawa: Jesteś sama w domu? To mów do siebie po angielsku. Albo układaj zdania w swojej głowie. Ćwicz wymowę.

Z koleżanką!

Mówcie do siebie nawzajem po angielsku. Albo z kuzynką z Anglii. Wiem, że sytuacja dosyć krępująca, ale jeśli wstydzisz się przy koleżance, to jak chcesz mówić do obcych osób?

___________________________________________________________________________________

2. Słuchanie.
_______________________________________________________

Ważna sprawa, dlatego że musimy się przyzwyczajać do różnych akcentów. Najłatwiejsza, jak i najbardziej różnorodna metoda. Możliwości słuchania jest TYLE (bardzo dużo).

Filmy z angielskimi napisami.

Chyba nie muszę tłumaczyć. Nie dość, że słuchamy to jeszcze utrwalają nam się słówka, które są niezbędne w bezproblemowym posługiwaniu się językiem angielskim.

Muzyka.

Słuchajcie zagranicznej muzyki. Każdy to robi, ale ile procent z tego wsłuchuje się w tekst? Ile procent wie, o czym jest dana piosenka? No właśnie.

Zagraniczne programy.

Znowu duży wybór. Wiadomości, krótkie seriale. Ja ostatnio oglądałam w internecie The Face UK bez napisów. Zrozumiałam wszystko, bo wiadomo, zasób trudnego słownictwa tam jest niewielki.

YouTube

Najwięcej możliwości z podanych przeze mnie sposobów. Kanały na YouTubie są o wszystkim. Możesz słuchać filmików, o czym Ci się tylko podoba. 

___________________________________________________________________________________

3. Czytanie.
___________________________________________________________________________________

No co... wiadomo: książki, blogi (to samo, co z YT).

Media społecznościowe.

Załóż konto na Tumblr, Twitterze i zaobserwuj zagranicznych użytkowników i sam tweetuj po angielsku!
___________________________________________________________________________________ 

4. Pisanie.
___________________________________________________________________________________


Wiadomo, to w szkole. Moja nauczycielka zawsze zadawała coś do pisania i w sumie, wyszło mi to na dobre. Wiem, jak się mniej więcej pisze się oficjalne i nieoficjalne "rzeczy" po angielsku. Możecie też spróbować swoich sił z pisaniem w domu np, przepisując polecenie z arkuszy maturalnych czy testów gimnazjalnych.

To takie 4 najważniejsze perełki i propozycje do każdej z nich, ale mam dwa was bonusowe pomysły!

Mapy myśli!


Ale o tym zrobię osobny post.

Fiszki.

Chodzi o zapisywanie na jednej stronie karteczki słówko po angielsku, a z drugiej jego znaczenie po polsku. Proste do wykonania i przyjemne w praktyce.

Unikać translatora Google.

Po prostu nie. No, nie i koniec. Jest wiele lepszych słowników, a ten jedynie potrafi przekształcać zdania w sposób taki, że tracą ona prawdziwe znaczenie. Może sprawdza się pojedynczych słówkach, ale ja od kilku lat nie ufam mu w ogóle.

 Korki.

Wiem, to tak typowe, ale naprawdę przydatne. Też mi się nie chce, ale jestem zdania, że warto inwestować we wszystko, co poszerza naszą wiedzę, która kiedyś oczywiście nam się przyda. Tylko trzeba znaleźć dobrego korepetytora, który też nie będzie zbyt drogi.




Nic więcej nie przychodzi mi do głowy. Mam nadzieję, że ten post jest chociaż trochę przydatny i pomoże Wam w tej nauce angielskiego. Jeśli macie jakieś sprawdzone sposoby, których nie podałam to, proszę, napiszcie o nich w komentarzu. Biorę naukę tego języka na poważnie i chcę wiedzieć jak najwięcej.

Do następnego!

Moja pielęgnacja cery trądzikowej.

Moja pielęgnacja cery trądzikowej.




Być może ktoś kojarzy post z mojego bloga, w którym opisałam, jak udało mi się wyleczyć trądzik. Jeśli jesteście tego ciekawi to zapraszam tu. Z racji tego, że od tamtej pory odpowiednia pielęgnacja mojej skóry stała się dla mnie cholernie ważna, piszę ten post. Spowodowane jest to obawą przed nawrotem choroby. A wracając do czasów kiedy miałam poważny problem z trądzikiem: nie dbałam o skórę. W ogóle. Chyba, że mycie twarzy mydłem można nazwać dobrą pielęgnacją. Nie zależało mi na tym i nie wiedziałam i nie rozumiałam, jakie to ma znaczenie. Teraz jest o wiele lepiej, nadal się uczę, ale stosując kosmetyki, które Wam zaraz pokażę, widzę pozytywne efekty.

Oto moje trzy perełki (jest ich 4, ale nie zrobiłam zdjęcia):


3. Płyn micelarny z firmy BeBeauty. Z Biedronki. Tani, ale dobry. Nalewam na wacik i usuwam resztki makijażu po wyjściu z prysznica. Nadaje się też do przemywania twarzy w upalne dni.

2. Żel Garniera znajdziecie w Rossmannie. Bardzo dobrze się sprawdza i mimo swoich właściwości takich jak, usuwanie serum, zwężanie porów, to również pobudza i daje poczucie świeżości.

1. Tonik w spreju z Ziaji. Oddalam od twarzy i psikam. Również odświeżające.

Numerów 1 i 2 używam rano i wieczorem. Jako, że ograniczam tarcie mojej skóry do minimum, żel nakładam i usuwam bardzo delikatnie zimną wodą. Warto wiedzieć, żeby nie robić tego więcej niż 2 razy dziennie, ponieważ skutek będzie odwrotny. Sytuacja tylko się pogorszy.

_________________________________________________________________________________

Co robię oprócz tego? 
______________________________________________________
 
Co dwa dni wmasowuję w skórę olejek rycynowy (moja czwarta perełka), który ma wspaniałe właściwości i świetnie nadaje się do skóry problematycznej. Znajdziecie go w każdej aptece za cenę około 2 zł. Równie dobry jest olej kokosowy.

Peeling robię rzadko. Raz na dwa tygodnie, bo zapominam. Olej kokosowy w połączeniu z cukrem usuwa martwy naskórek, więc możemy cieszyć się miękką i gładką skórą. Ale uwaga, uwaga. Robimy to bardzo delikatnie, żeby nie podrażnić skóry.

Unikam mycia twarzy mydłem. Od zakończenia kuracji chyba tego nie robiłam. To strasznie słabe.. Skóra aż się prosi o lepsze traktowanie.

A tak poza tym, to już nic więcej nie robię. Staram się, naprawdę się staram unikać słodyczy i jeść zdrowo, ale ze mną to różnie niestety. W wakacje to już w ogóle się zapuściłam, więc chyba muszę to tu napisać, żeby mieć większą motywację. A więc, od 1 września biorę się za siebie tak na poważnie i zaczynam jeść zdrowo i ćwiczyć. Mam do zrzucenia kilka kilo. Robię to dla siebie tylko i wyłącznie. Chcę poczuć się lepiej sama ze sobą. Od 1 września, bo jednak początek miesiąca wydaje się lepszym początkiem niż środek lub koniec miesiąca, chociaż zdania są podzielone. Ja tam nie widzę perspektyw jeśli zaczynam coś w środku czegoś. Tak już mam. W ogóle jestem pozytywnie nastawiona, bo oprócz tego, mam dużo innych rzeczy w planach, ale zobaczymy jak to wyjdzie. Trzymajcie za mnie mocno kciuki i do następnego czytania!

P.S Polecacie jakieś produkty na ten typ cery? A może używanie takich samych? Napisz o swoich doświadczeniach.

Rzeczy do zrobienia przed rozpoczęciem roku szkolnego. Back To School #4

Rzeczy do zrobienia przed rozpoczęciem roku szkolnego. Back To School #4


Niezwykle ważną sprawą, jeśli chodzi o rozpoczęcie nowego roku szkolnego, jest odpowiednie przegotowanie się do niego. To wszystko, co zaraz przeczytasz możesz zrobić nawet jeden dzień przed tym wydarzeniem, ponieważ będą to porady dotyczące urody, ALE nie tylko. Bez zbędnego pisania/czytania, zapraszam.

URODA

1. Nie da się zaprzeczyć, że brwi bardzo zmieniają wygląd twarzy i od Ciebie zależy w jaki sposób: pozytywny czy negatywny. Wyreguluj je chociaż, a jeśli nie posiadasz żadnych kosmetyków do brwi, henna jest dobrym rozwiązaniem.

2. Dla mnie depilacja to rzecz jasna i na porządku dziennym. Zakładam, że dla Ciebie też, ale jeśli pozwoliłaś sobie na... coś więcej tu i tam, zajmij się tym. Poczujesz się bardziej świeżo i czysto, co jest baaaaaardzo przydatne w pierwszy dzień szkoły.

3. Pomaluj te paznokcie. Zrób hybrydy albo żele, żeby efekt pozostał na dłużej. Nie pozwól sobie na brzydkie paznokcie z pozostałymi na nich resztami lakieru. Dla mnie to najgorsze co może być, zaniedbane paznokcie.

4. Bardzo długa kąpiel jest dobrą odskocznią od rzeczywistości i da Ci czas, żeby pomyśleć, co chcesz osiągnąć w tym roku szkolnym albo pozytywnie się do niego nastawić.

DOBRE SAMOPOCZUCIE

1. Relaks. Zrób coś, co kochasz robić. Poczytaj książkę, obejrzyj swój ulubiony serial, znowu. Może idź na rower albo poczytaj nowe wpisy na blogach. Zrób coś dla siebie, proszę.

2. Zorganizuj się. Posprzątaj szafkę, w której znajdują się książki z pierwszej klasy podstawówki. Weź te nowe i je poukładaj. Albo wsadź do kartonu i włóż do tej szafki. Wszystko będzie wyglądało ładnie i będziesz bardziej zmotywowana.

3.Weź głęboki oddech i nie zachowuj się, jakby świat miał się zaraz zawalić. To tylko kolejne 10 miesięcy, zleci, a potem znowu wakacje. Głowa do góry!


Na moje pozostałe części serii Back To School znajdziecie tu, tu i tu. Zachęcam do komentowania i udzielcie mi swoich rad. Co powinnam jeszcze zrobić przed pierwszym dniem szkoły?

Jak się skutecznie uczyć? Back To School #3

Jak się skutecznie uczyć? Back To School #3


Do szkoły jeszcze tydzień, wiem. Ale reklamy przyborów szkolnych nie dają o niej zapomnieć. Dlatego postanowiłam nie zwlekać z moją serią Back To School i zrobić ją kilka tygodni przed jej rozpoczęciem. Poprzednie części "Jak przetrać szkołę?" znajdziesz tu i "Jak się zmotywować do nauki" tu. A dzisiaj o tym, jak się SKUTECZNIE uczyć. Wszyscy wiemy, że trzeba mieć posprzątane biurko i takie inne. Z resztą, o tym pisałam w poście wspomnianym wcześniej. Tutaj znajdziesz praktyczne porady.

Ja lubię się uczyć, lubię dowiadywać się nowych rzeczy, ale są przedmioty, przy których nauka idzie mi opornie, np. niemiecki, MATMA. Chociaż w sumie, matematykę trzeba zrozumieć, a nie się nauczyć, no ale wiecie o co mi chodzi. Zaczęłam kierować się poradami, które znalazłam kiedyś gdzieś w Internecie i bardzo chciałabym się z Wami nimi podzielić.

1. Czytaj notatki po powrocie ze szkoły. 

Albo w autobusie. Dzięki temu lepiej zapamiętuje się dane materiały.

2. Rób ściągi. 

Ale nie po to, żeby ściągać, a dlatego że kiedy coś piszemy, zapamiętujemy to. Tylko trzeba się skupić.

3. Najlepiej uczy się rano. 

Spróbowałam raz, ale związku z tym, że nie jestem porannym ptaszkiem, średnio mi to wyszło. Ale ponoć jest udowodnione, że im późniejsza godzina, tym mózg wolniej pracuje, dlatego nie ma sensu uczyć się po 20.

4. Problemy z matematyką? 

Jest na to sposób! matemaks.pl POLECAM

5. Jak najmniej spisuj z Internetu. 

Wszyscy wiemy, jak wygląda odrabianie zadań domowych. Może warto otworzyć książkę i pomyśleć, poczytać?

6. Ucz się w zabawny sposób.

Do ulubionej melodii "śpiewaj" tekst z podręcznika. Jeśli lubisz wiersze, czytaj tekst jak wiersz. Świetna zabawa i przy okazji czegoś się nauczysz.

7. Fiszki. 

Dobry sposób na naukę języków obcych. Polega on na tym, że na małej kartce piszemy z jednej strony słówko po np. angielsku, a z drugiej po polsku. Ten sposób podsunęła mi nauczycielka niemieckiego w którejś tam klasie gimnazjum. Dobre!

8. Prezentacje.

Na stronie canva.com możecie robić prezentacje do szkoły. Ogólnie samo robienie prezentacji nie jest przyjemne, przynajmniej dla mnie, ale chociaż nie trzeba ściągać programów.

9. Wzory na karteczkach. 

Najważniejsze wzory matematyczne spisuj na karteczkach i trzymaj na lekcji, w domu. Powieś na tablicy korkowej. Albo napisz te wzory na dużych kartkach i powieś na suficie nad łóżkiem. (dla ekstremalnie zmotywowanych)




To tyle. Mam nadzieję, że chociaż trochę Wam pomogłam. Jakie Wy macie sprawdzone sposoby na naukę? Czy któryś z tych sposobów Wam się kiedyś sprawdził?


Jak zmotywować się do nauki? Back To School #2

Jak zmotywować się do nauki? Back To School #2



Wstajesz rano zmotywowany do działania. Planujesz w głowie cały dzień. Po powrocie ze szkoły jesz obiad, odpoczywasz, a potem dzielnie przysiadasz do biurka. Wszystko to się dzieje, ale to uczucie, kiedy patrząc na te książki, masz ochotę wyjechać w Bieszczady. Twoja motywacja znika w ułamku sekundy i zastanawiasz się, co zrobić, żeby się ogarnąć. Dlaczego to takie trudne? Przeczytać kilka razy, powtórzyć w głowie i z czystym sumieniem iść robić coś innego.

Znam ten ból i znam ten stres, który towarzyszy Ci do końca dnia i przez pół następnego aż do zakończenia lekcji. Może mnie nie zapyta. A nie lepiej jednak to przeczytać? Dowiedzieć się nowych rzeczy i ze spokojem iść na tę lekcję historii? Do rzeczy:


1. Porządek. 

Nie wiem, jak ktokolwiek może skupić się jeśli wokół niego jest bałagan. Odłóż tę książkę na miejsce, pozbieraj te karteczki i wytrzyj tę plamę herbaty. Od razu lepiej.

2. Świeże powietrze. 

Otwórz okno, wyjdź na chwilę na dwór. Dotleń się. Wiadomo, że lepiej się pracuje kiedy nie otacza nas zgęstniałe powietrze.

3. Światło.

To podstawa podstaw. Praworęczny - lampka po lewej stornie. Leworęczny - lampka po prawej stornie. Złe oświetlenie psuje nasz wzrok, pamiętajcie.

4. Rób sobie przerwy. 

Nie ucz się godzinę bez przerw. Gwarantuję, że będziesz wszystko lepiej zapamiętywać jeśli co trzydzieści minut będziesz robił sobie piętnastominutowe przerwy.

5. Zakreślaj, notuj. 

Mi wszystko lepiej wchodzi jeśli spisuję sobie wszystko, co ważne, na kartce. Podczas zapisywania można coś zapamiętać, tylko trzeba myśleć o tym, co się pisze.
Jeśli to do Ciebie nie przemawia, zakreślaj/zaznaczaj w zeszycie najważniejsze rzeczy.

6. Nie wszystko naraz. 

Wiem, że z tym bywa różnie, ale postarajcie się dany materiał, który jest bardziej obszerny podzielić na kilka dni. Nie uczcie się siedmiu tematów w dzień przed egzaminem.


7. Zjedz coś przed nauką.

Dzięki temu nie będziesz głodny, a Twoje myśli, które powinny skupiać się na tym, co czytasz, nie będą gdzieś daleko w krainie dobrego jedzenia.

8. Mapa myśli.

Dla osób bardziej chętnych do nauki, proponuję zrobić swoją własną mapę myśli. Dlaczego warto się uczyć? Dlaczego się uczę? Oto przykład.



ŚMIEJĘ SIĘ SAMA Z SIEBIE. JESTEM MISTRZEM PAINTA.

1. Nie tracę czasu na głupoty.

Założę się, że w tym czasie nie robiłbyś czegoś bardziej ambitnego niż poszerzanie swojej wiedzy. Pewnie skończyłbyś na kanapie oglądając Ukrytą Prawdę. Albo Słoiki. To zależy, kto co woli.

2. Dostanę się na wymarzone studia. 

Co tu dużo mówić. Kto nie chce się dostać na upragnione studia?

3.Będę mieć o czym rozmawiać. 

Nie ma to jak ta satysfakcja, kiedy podczas jakieś rozmowy, zabłyśniesz swoją wiedzą. Bezcenne. 

4. Zadowolę siebie i rodziców.

- Dostałem szóstkę z fizyki.
- O, to fajnie.

Może tego nie słychać, ale rodzice pewnie się bardzo cieszą. :) I nie mów, że nie lubisz tego uczucia, kiedy dostajesz szósteczkę.


Dobra, to jakie są Wasze sposoby na naukę, o których nie wiem?

Jak przetrwać szkołę? Back To School #1

Jak przetrwać szkołę? Back To School #1

Wiem, że większość osób, w tym kiedyś ja, kojarzy szkołę z wiecznym zmęczeniem, brakiem czasu na cokolwiek, z wrednymi nauczycielami i rówieśnikami. Ogólnie, szkoła wzbudza w nas negatywne uczucia. Moim najlepszym okresem edukacji, o dziwo, było gimnazjum, dlatego że miałam wspaniałych ludzi w klasie, nauczyciele byli spoko, a szkoła była fajnie zorganizowana i aż chciało mi się tam chodzić. Sytuacja zmieniła się w liceum, gdzie polubiłam tylko kilka osób, klasa podzieliła się na grupy, a nauczyciele mieli nas gdzieś. Nienawidziłam chodzić do szkoły i każde 6/7 godzin w niej było dla mnie istną tragedią. Ale postawiłam sobie kilka zasad, dzięki którym potem chodzenie do niej stało się znośne. Oto one:

1. Znajdź swoich ludzi. 

Jeśli Twoja klasa dzieli się grupy, a Ty lubisz tylko kilka osób to trzymaj się z tymi osobami.Tak jak ja. Bardzo lubię moje koleżanki. Zawsze będziesz miała na kogoś liczyć, z kimś pogadać na przerwie. Najlepiej, żeby te osoby były pozytywne, a o tym punkt następny.

2. Nie bądź gburem. 

Nie ma w szkole nic gorszego niż osoba, która co drugie swoje zdanie, przypomina wszystkim o tym, jak jej się nic nie chce, że jest zmęczona i że ma wszystkiego dość. Nie bądź taką osobą i unikaj takich osób, bo bez wątpienia szybko się zirytujesz i będziesz miała średni humor do końca dnia.

3. Na lekcjach rób coś pożytecznego. 

Np. słuchaj tego, co mówi nauczyciel. Niby bezsensu, ale dobrze wiem, że czasami jest się myślami w innym świecie, a moim zdaniem lepiej przesiedzieć i posłuchać niż potem przerabiać to samo w domu. A jeśli temat Cię w ogóle nie interesuje, to odrób zadanie domowe z innego przedmiotu. Takim oto sposobem nie będziesz tracić czasu w domu.

4. Bierz drugie śniadanie do szkoły.

A pierwsze jedz w domu. To bardzo ważne, bo wiadomo nie od dziś, że śniadanie dodaje energii i nasz mózg lepiej pracuje i w ogóle jesteśmy bardziej rozbudzeni. Kiedyś chodziłam głodna do godziny 11 i o tej godzinie jadłam pierwszy posiłek w szkole. Porażka. Nie polecam.

5. Nie przejmuj się tak wszystkim. 

Pewnie słyszałaś już to milion razy, ale ta trója z kartkówki z matmy z listopada 2014 roku, nie będzie miała kiedyś znaczenia. I coś w tym jest. A raczej na pewno.

6. Wagaruj. 

Oczywiście, nie codziennie i nie co drugą lekcję, ale raz na jakiś czas nie zaszkodzi. Nie chcę tu nikogo demoralizować, ale wiecie. Czasami trzeba. Idź w jakieś przyjemne miejsce na jakimś luźniejszym przedmiocie. A jeśli Twoja cała klasa ucieka z lekcji, nie zostawaj sama. Proszę.

7. Zagadaj do tego chłopaka. 

Albo dziewczyny. To dziwne z mojej strony, że tak Ci radzę, bo ja tego nie zrobiłam i teraz bardzo żałuję, więc nie popełniaj moich błędów.

8. Celebruj weekendy.

Oby do piątku. A w piątek co? Nic. Bo jestem zmęczona. Bo to tylko dwa dni wolnego. Nie rób sobie tego. Rób coś w weekendy. Idź do koleżanki na kawę, rozwijaj swoje pasje. Z okazji ukończonego tygodnia szkoły zrób sobie gorącą kąpiel, wyłącz się ze świata i ciesz się tą chwilą, bo woda wystygnie. 


Macie jakieś sprawdzone sposoby na przetrwanie szkoły? Podzielcie się nimi w komentarzach. 

Czy karmienie piersią publicznie jest niepoprawne?

Czy karmienie piersią publicznie jest niepoprawne?
Ostatnio w mediach społecznościowych, np. na Twitterze, głośno o karmieniu piersią publicznie. Wiele się naczytałam. Że robienie tego jest nieestetyczne i niekomfortowe. Że to wiocha i wstyd. Pojawiły się również komentarze ze strony, która broni kobiet karmiących swoje dzieci publicznie. Ogólnie, opinie są różne, dlatego chciałabym wtrącić się do dyskusji i napisać, co o tym sądzę.



Jako, że jestem kobietą, rzecz raczej jasna, że uważam to zjawisko za normalne i nie widzę powodu, żeby się tego wstydzić. Przecież to dziecko trzeba nakarmić, bo będzie płakać, tak? To jest jak najbardziej naturalne i większość z nas mama karmiła piersią. Nie róbmy z tego czegoś, czym nie jest. Czymś nienaturalnym.

Jeśli czujesz się zniesmaczony, odwróć się. Najczęściej to właśnie faceci są 'oburzeniu' takim postępowaniem. Dlaczego? Przecież tej piersi prawie nie widać, a uwierz mi, że celem tej kobiety nie jest obnażanie się przed światem, tylko nakarmienie dziecka.

Ja na wsi oglądam brzuszki od piwa Szanownych Panów sikających w krzaki, ale chroń nas Boże przed widokiem kobiety karmiącej piersią. Jeśli taki jest Twój tok myślenia, to wiedz, że robisz coś źle.

Podziwiam wszystkie kobiety, które mimo tych wszystkich spojrzeń, karmią swoje dziecko na ławce w parku czy gdziekolwiek indziej. Nie musicie się niczego wstydzić.

Woody Allen powiedział kiedyś:

 "Jeśli ktoś czuje się urażony karmieniem piersią to znaczy, że gapi się zdecydowanie za bardzo."

Co Wy o tym sądzicie? Spotkałyście się kiedyś z krzywymi spojrzeniami?
Copyright © 2016 Two Faced - Blog lifestylowy. , Blogger