Chodzi o to, czy te pomadki są warte tego całego zamieszania, które dostały. Zacznijmy od porównania cenowego: pomadki od Kylie to w zaokrągleniu 120 zł, a od Lovely zaledwie 20 zł. Różnica znacząca i tutaj nie ma co narzekać.
Opakowanie.
Moim zdaniem jest ładne choć niektórzy uważają je za tandetne. No cóż, to zostawiam do oceny Wam. Na przodzie są usta w kolorze pomadki, na jednym z boków jest pani w tle również dopasowanym, a na drugim z boków jest rysunek tego, co powinno znajdować się w środku opakowania.
Wygląd i kolor.

i umówmy się - zdjęcia nie oddają tego, jak piękne są te odcienie. Trzeba się nimi po prostu pomalować. Ciemny brąz i ciemny zgaszony róż. Nie ma co, świetnie trafili z kolorami, które są teraz w modzie i nawet pasują do pory roku. W środku tego opakowania pomadka i konturówka (oczywiście dopasowane kolorystycznie) umieszczone są w plastikowym "pudełku" tak, żeby swobodnie nie latały. Fajnie.

LIFE HACK: Przed nałożeniem pomadki usta pomalować delikatnie wazeliną bądź jakimś bezbarwnym balsamem. Nie ma wtedy efektu suchości, ale również nie ma aż takiego matu.
Pomadka zastyga na ustach tak, jak powinno być, ale na dłoni ma z tym większy problem. Ja jestem zadowolona z zakupu i na pewno będę często się nimi malować, a co więcej, poluję jeszcze na trzeci kolor "Pink Poison". To by było na tyle. Czy pomadki K'Lips od Lovely są warte zakupu? Tak, zwłaszcza przy takiej cenie.
Do następnego.
Też mam zamiar wypróbować :)
OdpowiedzUsuńzycioholiczkaa.blogspot.com