Wiem, że większość osób, w tym kiedyś ja, kojarzy szkołę z wiecznym zmęczeniem, brakiem czasu na cokolwiek, z wrednymi nauczycielami i rówieśnikami. Ogólnie, szkoła wzbudza w nas negatywne uczucia. Moim najlepszym okresem edukacji, o dziwo, było gimnazjum, dlatego że miałam wspaniałych ludzi w klasie, nauczyciele byli spoko, a szkoła była fajnie zorganizowana i aż chciało mi się tam chodzić. Sytuacja zmieniła się w liceum, gdzie polubiłam tylko kilka osób, klasa podzieliła się na grupy, a nauczyciele mieli nas gdzieś. Nienawidziłam chodzić do szkoły i każde 6/7 godzin w niej było dla mnie istną tragedią. Ale postawiłam sobie kilka zasad, dzięki którym potem chodzenie do niej stało się znośne. Oto one:
1. Znajdź swoich ludzi.
Jeśli Twoja klasa dzieli się grupy, a Ty lubisz tylko kilka osób to trzymaj się z tymi osobami.Tak jak ja. Bardzo lubię moje koleżanki. Zawsze będziesz miała na kogoś liczyć, z kimś pogadać na przerwie. Najlepiej, żeby te osoby były pozytywne, a o tym punkt następny.
2. Nie bądź gburem.
Nie ma w szkole nic gorszego niż osoba, która co drugie swoje zdanie, przypomina wszystkim o tym, jak jej się nic nie chce, że jest zmęczona i że ma wszystkiego dość. Nie bądź taką osobą i unikaj takich osób, bo bez wątpienia szybko się zirytujesz i będziesz miała średni humor do końca dnia.
3. Na lekcjach rób coś pożytecznego.
Np. słuchaj tego, co mówi nauczyciel. Niby bezsensu, ale dobrze wiem, że czasami jest się myślami w innym świecie, a moim zdaniem lepiej przesiedzieć i posłuchać niż potem przerabiać to samo w domu. A jeśli temat Cię w ogóle nie interesuje, to odrób zadanie domowe z innego przedmiotu. Takim oto sposobem nie będziesz tracić czasu w domu.
4. Bierz drugie śniadanie do szkoły.
A pierwsze jedz w domu. To bardzo ważne, bo wiadomo nie od dziś, że śniadanie dodaje energii i nasz mózg lepiej pracuje i w ogóle jesteśmy bardziej rozbudzeni. Kiedyś chodziłam głodna do godziny 11 i o tej godzinie jadłam pierwszy posiłek w szkole. Porażka. Nie polecam.
5. Nie przejmuj się tak wszystkim.
Pewnie słyszałaś już to milion razy, ale ta trója z kartkówki z matmy z listopada 2014 roku, nie będzie miała kiedyś znaczenia. I coś w tym jest. A raczej na pewno.
6. Wagaruj.
Oczywiście, nie codziennie i nie co drugą lekcję, ale raz na jakiś czas nie zaszkodzi. Nie chcę tu nikogo demoralizować, ale wiecie. Czasami trzeba. Idź w jakieś przyjemne miejsce na jakimś luźniejszym przedmiocie. A jeśli Twoja cała klasa ucieka z lekcji, nie zostawaj sama. Proszę.
7. Zagadaj do tego chłopaka.
Albo dziewczyny. To dziwne z mojej strony, że tak Ci radzę, bo ja tego nie zrobiłam i teraz bardzo żałuję, więc nie popełniaj moich błędów.
8. Celebruj weekendy.
Oby do piątku. A w piątek co? Nic. Bo jestem zmęczona. Bo to tylko dwa dni wolnego. Nie rób sobie tego. Rób coś w weekendy. Idź do koleżanki na kawę, rozwijaj swoje pasje. Z okazji ukończonego tygodnia szkoły zrób sobie gorącą kąpiel, wyłącz się ze świata i ciesz się tą chwilą, bo woda wystygnie.
Macie jakieś sprawdzone sposoby na przetrwanie szkoły? Podzielcie się nimi w komentarzach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz